Tana Toraja to region leżący w centralnej części wyspy Sulavesi należącej do Indonezji. Przetrwały tutaj szczególne rytuały związane ze śmiercią członka społeczności i pogrzebem. Wyjątkowy, choć już dziś niewystępujący, był zwyczaj grzebania małych dzieci w rosnącym drzewie.
Zdarzało się, że zmarło dziecko. Jeśli nie miało jeszcze zębów, czyli karmione było wyłącznie mlekiem (czyli do 6. miesiąca), rodzinę obowiązywał specjalny rytuał. Jeśli zgon nastąpił rano należało go tego samego dnia pochować. Jeśli po południu rzecz stawała się znacznie bardziej skomplikowana. Rodzice wraz z resztą rodziny zmieniając się nosili dziecko na rękach przez całą noc, tak jakby spało. Ciała nie można było położyć. Wszyscy udawali, że dziecko nadal żyje, jedynie śpi. Pogrzeb następował następnego dnia.
Do pochówku wybierano szczególny gatunek drzewa, które wydziela mleczny sok. Tak jakby drzewo nadal żywiło dziecko mlekiem tak jak matka. W szerokim pniu wycinana jest komora, która będzie stanowiła grób. Ciało jest zawijane w biały całun i składane w przygotowanej komorze. Wnęka grobowa zasłaniana jest pokrywą z liści palmowych mocowaną do pnia drewnianymi kołkami. Ważne jest to by wycięcie w drzewie nie było skierowane w kierunku domu by duch dziecka nie wróciła do zagrody nękać rodziców. Rodzice po pogrzebie przychodzą i podlewają drzewo dbając w ten sposób o roślinę, w której dziecko nadal żyje. Po jakimś czasie otwór w pniu się zamyka i zwłoki pozostają zamknięte wewnątrz drzewa. Pod drzewem można zobaczyć leżące laleczki. Nie potrafię powiedzieć, czy jest to figurka przedstawiająca pochowane dziecko czy forma zabawki dla niego. Przy okazji pogrzebu zabijana była świnia, nie był to jednak masowy ubój, jak w przypadku pogrzebu osoby dorosłej, raczej jego ekwiwalent proporcjonalny do wieku zmarłego. W rytuale pogrzebowym, gdy społeczność uczestniczy w pogrzebie należy ugościć żałobników i obdarować ich mięsem.
Obecnie ten rodzaj pogrzebów już nie jest praktykowany. Ostatnie pochówki w drzewach miały miejsce w latach 50.. Może jeszcze gdzieś na Sulavesi się odbywają. Jeśli ktoś trafi w to miejsce w Toraji, trzeba pamiętać, że jest to jednak cmentarz i mimo, że jest to miejsce odwiedzane przez turystów, dla miejscowych to mogiła ich dzieci. Okazany szacunek na pewno nie zaszkodzi.
A dziękuję. Żałuję, że nie byłem w stanie więcej wyciągnąć szczegółów. Najlepsze jest to, że w Tana Toraja większość to protestanci
Niesamowite. Nigdy wcześniej o tym nie słyszałam. W sumie nawet podoba mi się taki pomysł na pochowanie małego dziecka… Jest w tym coś poetyckiego.
Drzewo samo zamyka z czasem komorę i otwór zarasta. Raczej mistycznego. Najbardziej mnie zaskoczyło połączenie tego rodzaju praktyk z protestantyzmem, który jest dominującym wyznaniem w tym rejonie