Nadchodzi Światowy Dzień Książki, co skłoniło mnie do napisania o pewnej książce. Chodzi o „Shantaram” Gregory’ego Davida Robertsa.Podczas pobytu w Indiach nie mogłem sobie odmówić spaceru tropami bohaterów powieści. Akcja w znacznej części toczy się w Bombaju. Awanturnicza fabuła jest tak barwna, że wydaje się nieprawdopodobna. Niewiarygodne koleje losu głównego bohatera wystarczyłyby do obdzielenia kilku niezłych powieści. Nie ukrywam, że książka wciąga bardziej niż chodzenie po bagnach Przeczytałem ją ciurkiem zarywając parę nocy. Nie to, żebym narzekał. Nie mam zamiaru sprzedawać zawartości powieści, bo to zepsucie frajdy z czytania byłoby karygodne.
Łażąc po zaułkach Colaby, czy mieszając się z tłumem na peronach Victoria Terminus jakoś łatwiej było mi uwierzyć w opowiedzianą w książce historię. Marina Drive, gdy minie się Gate of India jest jednym ze spokojniejszych miejsc w 19 milionowego miasta, dając podczas spaceru nieco oddechu od spalin i smrodu jakimi potrafi atakować Bombaj. Jest to rejon będący ucieczką białasów, który także oferuje miejsca gdzie można zapomnieć o tym, że jest się w azjatyckiej metropolii. Gdy człowiek jest już umęczony trudami wędrówki po Indiach może zakosztować
Nie omieszkałem również odwiedzić kultowego i centralnego dla intrygi lokalu. Wyjątkowego również dlatego, że można spotkać tam autora powieści. Kto czytał pewnie domyśli, a kto nie wie, to niebawem się dowie 🙂
Najnowsze komentarze