Rzeczy ledwie dostrzeżone w czasie dnia, nie sformułowane wyraźnie myśli, wypowiedziane mimochodem słowa, które przeszły bez echa, wracają w nocy w namacalnym kształcie i stają się tematem snów, jakby w zadośćuczynieniu za to, że wzgardzono nimi na jawie. (Borys Pasternak, „Doktor Żywago”)
Mrok ukazuje rzeczy niewidoczne za dnia. Ludzie jak ćmy ściągają do światła. Światło po zmierzchu jest inne. Podoba mi się noc. Ma w sobie moc. Ha, wyszedł rym częstochowski, nieco tandetny. Cóż, nie obrażajmy się na świat, że skoro nawtykaliśmy mu tandety do tobołka i on ją nosi, to przychodzi moment, że dostajemy ją na powrót.
Noc ma swój klimat. Ostre światło i mrok czający się za plecami. Odbierając prymat widzeniu, inne bodźce dostają swoją szansę. Odgłosy i zapachy. Szelesty i złudne odgłosy kroków. Zwidy, które przynoszą nam zmysły płatając figle rozsądkowi. Zdjęcia zaskakują, bo rzeczywistość widziana różni się drastycznie od tej, którą rejestruje aparat. Dostajesz w ten sposób szansę na poznanie innej wersji świata. Czy wzrok mnie oszukuje. Patrząc na zdjęcia zdaję sobie sprawę, że inaczej pamiętam te chwile. Odmiennie wyglądały. Czuję zapach przypraw smażonych w ryżowym makaronie i głosy ludzi składających zamówienie, ale obraz jest inny. Podoba mi się ta propozycja innej rzeczywistości. Alternatywny ogląd świata. Nie wiem czy lepszy, ale mogę go skonfrontować z własnym. I tak wierzę temu, co widzę. Nie może być inaczej. Byłbym szalony, gdybym wątpił.
Najnowsze komentarze