Obrazek z nocnej jazdy tuk-tukiem po Bangkoku. I to za rozpustą, a mianowicie na owoce morza do chińskiej dzielnicy. Szczerze powiedziawszy są warte grzechu, jak wiele innych rzeczy w Bangkoku. Sama jazda motorowym pojazdem, zwłaszcza jeśli kierowca ma ułańską fantazję także jest przeżyciem. W my zafundowaliśmy sobie dwa w jednym. Pusty żołądek chyba wysyłał podświadome sygnały do kierowcy, bo ten niektóre zakręty brał na dwóch (z trzech) kołach. Przegrzebki zaś były wspaniałe. A do przegrzebków limeryk:-)

Był raz pan, który mieszkał w Bangkoku
i płeć piękną miał zawsze na oku
lecz kręgosłup miał słaby
oraz wadę postawy
gdyż posiadał on dupę na boku