Wszyscy Polacy wiedzą gdzie są najlepsze kasztany. Oczywiście na placu Pigalle. A Zuzanna lubi je tylko jesienią. I Hans to wie. I my wiemy, że on wie. Po prawdzie to nie udało mi się ich tam kupić, a chciałem sprawdzić czy szpiedzy nie kłamią. Znaczy się kłamią. Jednak nie kasztany i Moulin Rouge mnie tu przywiodło. Schodzimy do podziemia, czyli do metra.

Paryskie metro zostało otwarte w 1900 roku z okazji Igrzysk Olimpijskich i Wystawy Światowej. Igrzyska przeszły do historii jako słynące z fatalnej organizacji, złej do tego stopnia, że niektórzy zawodnicy nie wiedzieli, że startują w igrzyskach. Medale zawodnicy dostali pocztą, po igrzyskach. Szczęście, że poczta wtedy działała niezawodnie. Olimpiada się skończyła, a metro pozostało. I dobrze. Do obejrzenia metra jako atrakcji turystycznej chciałbym zachęcić.
Wejście do stacji Pigalle zaprojektowane w stylu secesyjnym przez Hectora Guimarda wygląda tak jak w roku 1900. Oprawa, a zwłaszcza lampy o kwiatowym kształcie stały się symbolami Paryża. Wiele oryginalnych wejść zachowało się właśnie na linii 2, na której jest Pigalle. Linia 2 na odcinku 4 stacji wychodzi na powierzchnię, więc jadąc można podziwiać widoki. Stacja Barbès-Rochecouart usytuowana jest na wiadukcie, a pod nim na poziomie ulicy odbywa się targ ze świeżymi owocami i warzywami. Stacja Couronnes nie różni się znacząco od stacji Pigalle. W historii zapisała się jako miejsce największego wypadku w historii kolejki. W 1903 roku z powodu spięcia w instalacji wybuchł pożar. Zginęły 84 osoby. Drugą tragedią w metrze było zawalenie się dachu stacji Porte Saint-Cloud podczas alianckich bombardowań w 1943, co spowodowało śmierć ponad 400 osób.
Na stacji linii 1 Bastille mijamy pozostałości fundamentów twierdzy na platformie linii 5. Niestety, nie zobaczymy pięknego pawilonu jaki był wejściem do stacji, gdyż został zniszczony w 1960 roku. Podobny pawilon był na stacji l’Etoile. W latach 60, ówczesny prezydent Francji George Pompidou stawia na nowoczesność i 20 oryginalnych projektów Guimarda z początku wieku zostaje zniszczonych. Politykom widać znacznie lepiej idzie psucie niż budowanie.

Metro Abbesses na linii 12, które było planem dla ujęć „Amelii”, wyróżnia się pięknym daszkiem krytym szkłem. Wytrwali mogą obejrzeć mural na klatce schodowej. Za darmo, nie licząc kosztu energetycznego pokonania 200 stopni.

Podróżując metrem można natknąć się na muzyków grających w wagonach czy w tunelach. Pamiętam, gdy w czasie jazdy weszło do wagonu dwóch facetów, jeden zwalisty rudzielec wyglądający na Irlandczyka i mały powiedzmy Jamajczyk z dredami. Gdy pociąg ruszył wyciągnęli banjo i trąbkę i zaczęli grać jazzowe standardy. W pewnym momencie Jamajczyk odłożył trąbkę i ochrypłym głosem Louisa Armstronga zaśpiewał C’est si bon. Nie ukrywam, że byłem pod wrażeniem. Można spotkać niezłych muzyków. Wszyscy grający posiadają kartę muzyka EMA (Espace Métro Accords), a by ją uzyskać przechodzą przesłuchania przed komisją. Liczba akredytacji wynosi ok. 350 i nie każdy pomyślnie przechodzi procedurę.

Ponieważ metro zostało pomyślane dla krótkich pociągów liczba stacji w centrum Paryża jest ogromna, gdyż system liczy 302 stacje. Po wybuchu II wojny zamknięto część stacji z powodu mobilizacji pracowników metra. Po wojnie nie wszystkie uruchomiono ponownie, gdyż niektóre były bardzo blisko innych. Są także stacje – duchy, które nigdy nie zostały otwarte jak Port Molitor czy Haxo.

Może być to wyzwanie dla poszukiwaczy przygód. Jest także stacja specyficzna – Port de Lilas – Cinema wykorzystywana jako plan filmowy. Pamiętacie jak Matthew Kassovitz w „Amelii” wyciągał zdjęcia spod kabiny? To właśnie tu kręcono te ujęcia. Sceny z filmu wojennego „Siła odwagi” z Sophie Marceau nie miały miejsca na stacji Concorde, lecz na Port de Lilas. Jeśli ktoś chciałby skorzystać z takiego pleneru, można to załatwić. Dzień zdjęciowy kosztuje 15 tys do 18 tys euro i dostajemy do dyspozycji piętnastoosobową ekipę obsługi. Port de Lilas uwiecznił w swej piosence Serge Gainsbourg opiewając biletera w metrze. Który oszalał tocząc się tunelami w rytm dziurkowania biletów pierwszej i drugiej klasy, gdyż jeszcze w latach 80. w metrze były wagony pierwszej klasy. Metro paryskie występuje w wielu filmach, choćby w zrealizowanym w 1985 roku filmie Luca Bessona 'Metro”, którego akcja toczy się w podziemnych tunelach kolejki. Wyjątkowy jest ten film również dlatego, że można zobaczyć Jeana Reno z długimi (własnymi!) włosami.

Poza wszystkim metro daje doskonałą okazję przyjrzenia się paryżanom i wczucia się w rytm miasta. Pomijając kwestię przemieszczania się po francuskiej stolicy.

To be continue, czyli po francuskiemu à suivre.

Felieton zamieszczony na stronie Futbolfejs.pl

Cześć 1: Francja dla początkujących – jedziemy na EURO
Cześć 2: Francja dla początkujących – francuskie śniadanie