Nieco z szuflandii, gdyż ekspozycja miała miejsce w 2014 roku w Centrum Sztuki Współczesnej w Warszawie. Swoją wizję wyglądu sportowych samochodów bawarskiej marki prezentowali znani artyści. Roy Lichtenstein jak widać bardzo był przywiązany do rastrowych kropek pop artu. Pomysł ciekawy, bo czemu blacharka musi być jednolita? Jeżdżąca galeria sztuki nowoczesnej, choć jeżdżąca jest ona potencjalnie, bo nie bardzo wyobrażam sobie odszkodowanie za uszkodzony lakier przy okazji stłuczki. Ale może tylko ja jestem taki ostrożny. BMW pomalowane przez Roya Lichtensteina uczestniczyło w 24 godzinnym wyścigu Le Mans kierowane przez parę Herve Poulain i Marcel Mignot. Samochód zajął 9. miejsce w wyścigu i pierwsze w swojej klasie.  Na pomysł kolekcji wpadł właśnie Herve, który namówił w 1975 roku Caldera do pomalowania samochodu, którym on sam startował w Le Mans. Zaskoczeniem było dla mnie to, że tylko Calder i Andy Warhol ręcznie samochód pomalowali. Reszta twórców okleiła go folią. Chyba jestem staroświecki, bo uznaję wyższość własnoręcznie wykonanego dzieła. Ostatnim, póki co, eksponatem w kolekcji jest BMW M6 projektu Johna Baldessariego, które powstało w 2016 roku.